Czasami, szperając w internetowych księgarniach, trafiam na jakieś książki zupełnie przypadkowo. I w taki właśnie sposób trafiłam w sieci na opis książek Carin Gerhardsen z cyklu Conny Sjöberg. Ich tytuły to Domek z piernika (data wydania angielskiego 2013), Najmroczniejsza ciemność i Kołysanka na śmierć. Ich autorka pochodzi z niewielkiego szwedzkiego miasteczka Katrineholm i przez niektórych krytyków jest uważana za konkurentkę Lizy Marklund. Z zawodu jest matematyczką, pracowała jako konsultantka IT.
Na początek kilka słów o fabule
„Domek z piernika” to historia nieszczęśliwego dzieciństwa. W książce znajdziemy przejmujący tego, jak złe potrafią być dzieci. Jak okrutnie mogą się zachować, gdy dorośli w porę nie powstrzymają spirali przemocy. Cóż, sądzę, że wszyscy znamy to z autopsji – klasową ofiarą może stać się właściwie każde dziecko. Do nas dorosłych (pedagogów i rodziców) należy powiedzenie „stop!”.
„Najmroczniejsza ciemność” zaczyna się opisem dwóch pozornie ze sobą niezwiązanych zdarzeń: morderstwa nastolatki na statku Cinderella kursującym między Szwecją a Finlandią oraz makabrycznym znaleziskiem Petry Westman, jednej z głównych policjantek policji w Hammerby. W wydaniu angielskim tytuł brzmi Cinderella Girl i moim zdaniem o wiele lepiej pasuje do powieści niż polskie tłumaczenie.
„Kołysanka na śmierć” zaś stanowi zapis śledztwa w sprawie niezwykle beznamiętnego morderstwa na matce i dwójce jej śpiących małych dzieci. Szybko się okazuje, że w sprawę zamieszany jest policjant, jeden z bohaterów powieści. Pod koniec książki czytelnik znajdzie też rozwiązanie zagadki tajemniczych koszmarów dręczących Sonniego. Petra i jej najlepszy partner, Hamad, również znajdą wyjście z dziwnej, patowej niemal sytuacji, w jakiej utknęli w drugiej części.
Plusy i minusy trylogii kryminalnej
Wiadomo, że każda kryminalna seria książkowa – poza osobnym wątkiem śledztwa – zawiera też wątki obyczajowe, związane z postaciami powieści. Od tego, na ile czytelnikom przypadną do gustu te wątki obyczajowe, zależy powodzenie i popularność książek tworzonych w ten sposób. Weźmy na przykład niesamowicie popularną w naszym kraju serię Lipowo Katarzyny Puzyńskiej. Lubimy Weronikę, Daniela. Cenimy starszą komisarz Klementynę Kopp. Ogólnie kochamy klimat lipowskich miejscowości, jeziora. Całe miejsce ukazane w powieści jest i przyjazne, i tajemnicze. Połączenie tych składników czyni tę serię tak chętnie czytaną.
A jak jest w przypadku serii o Connym Sjöbergu? Mamy głównego bohatera, komisarza, do którego niemal od razu zapałałam ogromną sympatią z tego powodu, że ma… pięcioro dzieci (sic!). Sposób, w jaki godzi wymagającą pracę w dziale kryminalnym szwedzkiej policji z obowiązkami domowymi i rodzinnymi, budzi mój podziw i duży szacunek. Poznajemy Conniego w chwili, kiedy zaczynają go dręczyć koszmary. Koszmary, które przybierają w drugiej części twarz konkretnej kobiety…
Kolejny wątek obyczajowy, który narracyjnie scala trylogię, to historia Petry Westman. Petra to bardzo zdolna i oddana pracy policjantka, która – jak się możecie domyślić – nie ma łatwo w otoczeniu zdominowanym przez mężczyzn. Środowisko policji, nawet w będącej synonimem tolerancji i otwartości Szwecji – jak się okazuje – również potrafi być szowinistyczne, pełne męskiej władzy i chęci dominacji. Petra zaś w tej mieszaninie radzi sobie zdumiewająco dobrze. To, w jak dyplomatyczny i – nie wiem do końca, jak to ująć – sympatyczny sposób wychodzi cało z poważnych problemów i zawodowych, i prywatnych, jest naprawdę rewelacyjne. Jej postać została wyposażona w dużą dozę odporności psychicznej i jest udanym moim zdaniem połączeniem kobiecej wrażliwości z niezwykle silną psychiką.
Współczucie w świecie pełnym przemocy
Najważniejszą cechą wspólną całego cyklu jest zachowanie głównych bohaterów. Carin Gerhardsen nie pozostawia wątpliwości – to są dobrzy ludzie, którzy lubią siebie nawzajem. Wiodą pożyteczne ze społecznego punktu widzenia życie. Ich praca ma sens i przynosi – poza pieniędzmi – poczucie sprawiedliwości dla innych (ale i dla nich również). Muszę przyznać, że to mi się najbardziej podoba w tych książkach – bohaterowie dają się lubić, a ich bronią przeciwko nędzy ludzkiego losu jest współczucie. Współczucie dla kogoś innego, ale też dla samego siebie.
Czy warto sięgnąć po tę serię? Miłośnicy twórczości Jo Nesbo, Camilli Lackberg i Henninga Mankella z pewnością nie będą zawiedzeni ani intrygą kryminalną, ani logiką prowadzonego śledztwa, ani tym bardziej – bohaterami i ich motywacjami.
Myślę również, że nawet jeśli nie lubimy serii kryminalnych, to dla policjantki Petry warto tę książkę przeczytać. Żałuję też, że w polskiej literaturze tak trudno o równie silne kobiece postacie. Czy potraficie przywołać jakąś sympatyczną, silną i profesjonalną postać KOBIECĄ we współczesnej polskiej literaturze popularnej?